Trwa prawdziwa medialna burza. Jej powodem ponownie stały się dywagacje na temat Libracoin. Tym razem atmosferę podgrzała Unia Europejska, a konkretnie jej organy regulacyjne do spraw przeciwdziałania praktykom monopolistycznych. Na wokandę ich działań trafił temat czy Libracoin nie jest przypadkiem koncepcją antykonkurencyjną. Organy UE rozesłały w tej sprawie specjalny kwestionariusz, który ma pozwolić jej władzom ustalić czy hipoteza na temat Libracoin jest słuszna.
Przebieg wydarzeń
Informacje o Libracoin zostały rozpowszechnione przez agencję prasową Bloomberg. Jest to największa na świecie taka agencja, więc z pewnością można zakładać, że dane są prawdziwe. Agencja informuje opinię publiczną na swoim internetowym portalu, że Komisja Europejska podjęła zdecydowane działania wobec Libracoin. W sierpniu doszło do wysłania kwestionariuszy, w celu ustalenia prawdziwych zamiarów Libracoin. Głównym tematem, który podlega sprawdzeniu jest sprawa czy inne podmioty rynkowe będą konkurencyjne dla Libracoin, gdyż istnieje obawa, że Stowarzyszenie Libra zapewni sobie pozycję lidera, wręcz monopolizując rynek.
Jak zatem można się domyślać Libracoin jest postrzegane przed Unię Europejską jako niebezpieczna koncepcja, która może zachwiać równowagę na platformie wymiany informacji. Ta destabilizacja może następnie ewoluować i stać się realną groźbą wedle której informacje o konsumentach trafią w niepożądane ręce.
Organy Unii Europejskiej zajmują się również sprawdzaniem czy potencjalna waluta Facebooka może korzystać z usług takich aplikacji jak WhatsApp czy Messenger, które są w bezpośredni sposób powiązane z Facebookiem. Rzecznik komisji w jednym z wywiadów informuje, że komisja „monitoruje rozwój rynku w zakresie aktywów kryptograficznych i usług płatniczych, w tym Libry i jej rozwoju”, a zatem oficjalny przekaz brzmi, prowadzimy rutynowe działania.
Czy jest możliwy upadek czegoś co jeszcze nie powstało?
Jeśli dokładniej prześledzić nastroje towarzyszące planom założenia Libracoin przez Facebooka to bardzo szybko da się zauważyć, że od samego początku nie był to projekt, który budził jakąkolwiek sympatię ekspertów ani opinii publicznej. Mimo, że pierwsze komentarze wielu instytucji były umiarkowanie neutralnych to dało się wyczuć, że ten stan nie potrwa zbyt długo. Tak się w rzeczy samej stało. Punktem kulminacyjnym okazało się przesłuchanie w Kongresie. Przebieg zebrania uwidocznił jak bardzo negatywnie nastawieni są politycy, praktycznie wszelkich opcji politycznych wobec Libracoin.
Maxime Waters, czyli kandydatka Partii Demokratycznej na urząd prezydenta opracowała plan ustawy, która miała wprowadzić w życie całkowity zakaz transferów pieniężnych, które oferują portale społecznościowe typu Facebook. Co więcej nastroje w Kongresie nie są odosobnione. Międzynarodowy Fundusz Walutowy, Rada Stabilności Finansowej czy Bank Rozrachunków Międzynarodowych. Te wszystkie instytucje również określiły swoje zdanie na temat Libracoin. Jak się można domyślać, nie były to zdania o pozytywnym wybrzmieniu.
Czy Libracoin ma rację bytu
Tomasz Wróblewski w najnowszym wydaniu tygodnika „Do rzeczy” idealnie podsumowuje nastroje wokół Libracoin:
Ostatni raz świat w jakiejkolwiek sprawie zajął tak jednoznaczne stanowisko chyba tylko po zamachu na World Trade Center w 2001 r. Wtedy chodziło jednak o terrorystów, a nie platformę do obrotu kryptowalutami
Działania organów Unii Europejskiej, medialna otoczka i negatywne podejście opinii publicznej mogą mieć wpływ na decyzję Facebooka odnoście emisji swojej własnej wirtualnej waluty. Nie jest to jednak takie jednoznaczne. Niektórzy eksperci uważają, że sprawa może wyglądać zgoła inaczej, nazywając działania Facebooka celowymi. Na rozstrzygnięcia trzeba jeszcze poczekać. Jedno jest pewne los Libracoin nie został jeszcze przesądzony.
